Do tego z mistrzowskim trybem na dwóch graczy. Właściwie jedyną wadą są bossowie - pacyfikuje się ich całkiem przyjemnie, ale bardzo powtarzalni. Walka zawsze ogranicza się do unikania wrogich ataków i rzucania piłeczką. Zresztą w większości przypadków ataki mają określony wzór, więc wystarczy znaleźć bezpieczne miejsce, przeczekać ostrzał i rzucić piłką, potem powtórzyć to trzy lub pięć razy. To też problem Spaślaka - dojść do niego dość ciężko, ale walka z nim jest banalna. To jednak maleńki minus, bo wciąż mamy do czynienia z jedną z najlepszych platformówek na NES-a, a konkurencja jest jak wiadomo spora.