czy raczej kolacji sądząc po porze :)
Też mnie ta scena strasznie rozśmieszyła. Aczkolwiek takich nielogicznych scen w tym filmie jest tak dużo, że można by o tym było napisać książkę. Co nie zmienia faktu, że całkiem przyjemnie się ten film oglądało :)
Ona nie wyglądała na taką, której przerwano gotowanie fasolki... tylko na zdziwioną, że jej się schody do domu jarają. Jakby dom się palił to wyszłaby oknem z tyłu hacjendy (o ile nie mieli tylnich drzwi powszechnych na pograniczu Meksyku)
A śmieszyła raczej scena w której przy całej zawierusze w środku nocy, poszukiwaniach na całego, starszy gość wyjeżdża niezauważony z trumną na wozie z miasta.
W oryginale też wychodzili z płonącego budynku. Tylko, że zabijali ich mieczami. To jedna z tych scen na minus amer. wersji ;)