jak nie lubię filmów katastroficznych, tak ten naprawdę mi się spodobał. Co najważniejsze, jest autentyczna atmosfera grozy i niepokoju, wręcz taki filmowy Armagedon, rozpoczynające się mniej więcej od 15.-20. minuty filmu; sam początek to typowo amerykańskie nudziarstwo o niczym, które jednak nie miało większego znaczenia w kontekście odbioru całości. Kręcenie z ręki i ta "szalona" praca kamery, choć z pozoru trąciły amatorszczyzną, to jednak dodawały filmowi dodatkową apokaliptyczną atmosferę. Nic wybitnego ale warto obejrzeć, robi wrażenie.