niezaprzeczalnym faktem jest, że T.Scott potrafi zrobić"atmosferny" film.
Do tego ładne zdjęcia i przyjemna muzyka. No, ale ten scenariusz. Wiem, że
nie jest na podstawie Dostojewskiego czy Chandlera, ale są granice
wtórności i przewidywalności. Do tego te drewniane postaci(A.Quinn daje
tylko radę), zero dystansu i poczucia humoru. Warstwa emocjonalna też w
sumie ogranicza się do scen Stowe-Costner, Costner-Stowe. Ogólnie 4/10.