Trudno nie dostrzec mariażu kina Szumowskiej ze schyłkowym okresem twórczości Krzysztofa Kieślowskiego. Zwykłe wyrachowanie? Czy może konsekwentne brnięcie w kierunku kina europejskiego? Finał rozwiewa wszelkie wątpliwości. Związek między twórcami okazuje się zaledwie pozorny, wręcz toksyczny. Reżyserka przesuwa granice, rezygnując z wysublimowanej metafizyki twórcy "Dekalogu" na rzecz swobodnego balansu i zdrowego dystansu wobec podjętego tematu.
więcej