Dla mnie ten film to: film o dwóch gościach pieprzących farmazony w aucie przez cały film ze
wzrostem poziomu irytacji.
Irytowało mnie wiele w tym filmie:
- powtarzanie ze zmienną konstrukcją słów Więckiewicza, co było denerwującą wtórnością z
poprzedniej produkcji Koterskiego (wtedy było fajne w wykonaniu Marka Kondrata),
- brak naturalności rozmowy - bohaterzy często dopowiadają sobie ciąg przedstawianych
sytuacji, jakby recytowali wyuczony tekst na deskach teatru,
- przejaskrawienie zachowań kobiet jak i mężczyzn, co miało być śmieszne...
- monotonia scen,
- ciągłe użalanie się nad sobą (ileż można...),
- idiotyczne zachowanie głównych bohaterów w końcowej scenie (skończone wypadkiem)
- beznadziejna końcówka.